Dokonywanie wyborów to nieodłączna część każdego naszego dnia. Kawa czy herbata? Kanapka, a może muesli? Z kim się dziś umówić na wieczorne wyjście? Kupić produkt firmy X, czy też firmy Y? Wszyscy to znamy. Część decyzji, które musimy podjąć, jest trywialna. Niektóre jednak decydują o życiu, często nawet nie o naszym własnym. Przed tego rodzaju decyzjami codziennie stajemy między innymi my: Wolontariuszki Fundacji Agapeanimali i to właśnie o nich chcemy Wam dziś opowiedzieć.

Jak wyglądają realia wolontariatu w Fundacji? W teorii, każdy robi tyle ile może i kiedy ma na to czas. W praktyce, często nie wystarcza już miejsca na życie prywatne, bo brakuje nam rąk do pracy. Łatwo jest wyłączyć komputer, zamknąć drzwi do biura i zapomnieć o swojej pracy do następnego dnia. Tematu Fundacji nie da się jednak na co dzień „wyciszyć” gdyż często minuty decydują o kolejnym, niewinnym istnieniu, które tak samo jak każdy człowiek pragnie żyć, pragnie miłości i własnego domu.

Agape znaczy miłość, więc jak mogłybyśmy kazać czekać na odpowiedź zawieszonemu między bytem a niebytem kociakowi, słyszące jak opiekun, którego przerosła opieka nad poturbowanym po wypadku zwierzakiem, podejmuje decyzję o uśpieniu? Co mamy zrobić, kiedy dostajemy wiadomość, że mamy natychmiast odebrać nieporadnego kociaka bez mamy, gdyż osoba, która go znalazła nie może się nim zająć choćby przez kilka dni i musimy jechać natychmiast, w środku nocy? Jak reagować w sytuacjach, kiedy otrzymujemy zgłoszenie o kolejnym chorym kocie, w momencie gdy  wszystkie klatki pękają w szwach, a konto świeci pustkami? Musimy decydować, który kot otrzyma naszą pomoc, rozstrzygać, czy wolną chwilę przeznaczyć na własne obowiązki, czy jechać łapać dziką kotkę z maluszkami. Zarywamy często noce – przecież kilkadziesiąt ogłoszeń oraz postów samo się nie napisze, zwalniamy się z pracy, bo przecież ktoś musi jechać z piątką kotów do kliniki i spędzić tam kilka godzin. Dla tych niektórych Wolontariuszy obciążenie psychiczne jest ogromne – od decyzji które podejmujemy zależy życie tych zwierząt.

Najgorsze chwile? Kiedy słyszymy, że za mało robimy, że musimy działać na już i na każde zgłoszenie, bo przecież jesteśmy FUNDACJĄ! Często padają słowa “niech ktoś” pomoże, tylko skąd wziąć tego ktosia? Niestety realia są zupełnie inne – brakuje nam czasu, brakuje ludzi, miejsca, funduszy. Garstka Wolontariuszy poświęca każdą wolną chwilę, by odmieniać koci świat, a osoby z zewnątrz, nie rozumiejąc jak wygląda to naprawdę, zarzucają nas krytyką,  samemu nie robiąc nic. „Same to wybrałyście”. To prawda, wolny czas dobrowolnie przeznaczamy na pomoc mruczkom w potrzebie. Każda z nas pracuje, czy studiuje, a często robi to i to, każda Wolontariuszka ma własne obowiązki, pasje, rodzinę, przyjaciół, większość ma gromadę swoich kotów pod opieką, a także dodatkowo jest domem tymczasowym.

„Jak to jest być superbohaterem?”

zapytano kiedyś jedną z nas. „Nie mam pojęcia. Nigdy nim nie byłam.” – odparła. Możemy za to Wam opowiedzieć jak to jest być wolontariuszką. Czasami wolontariat uskrzydla. Czasami ma się wrażenie, że nie da się już rady. Czasami po prostu przestaje się myśleć i rzuca się w wir działania byleby nie skazywać kota na pełną cierpienia, samotną śmierć.  A czasami ogarnia nas trudne do opisania słowami uczucie towarzyszące każdej udanej adopcji, pomyślnie przeprowadzonemu leczeniu, każdemu, małemu kroczkowi kocich łapek ku lepszemu życiu.

„Jest ciężko, warto tak w ogóle…?” pytają. WARTO. To, że coś wymaga dużego wysiłku, nie oznacza, że nie warto próbować. Próba niesienia pomocy jak największej ilości kotówto codzienny wybór Fundacji Agapeanimali, który skutkuje zarówno łzami smutku jak i radości. Przy czym tego drugiego, dzięki Waszemu wsparciu i zrozumieniu, może być znacznie więcej.

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, ale wszyscy razem możemy więcej niż nam się wydaje!

podatkuFanimaniFacebookInstagram