Ostatnio brałam udział w interesującej dyskusji na temat kotów. Moja współrozmówczyni wyznała, że według niej koci świat dzieli się na dwie sfery. Pierwsza to koty typowo „kolankowe”, chętne do zabawy, przytulania i całowania; nie stronią one od ciepła i dotyku człowieka – wręcz przeciwnie – podążające jego śladem i zapachem. Inne skwitowała krótko – wredne.
Nie ukrywam, że mocno się zdziwiłam. „Jak to – pomyślałam – ludzie ciągle nadają zwierzętom cechy typowo ludzkie?” Widać, że gdzieś z tyłu naszej głowy siedzi jakiś chochlik szepczący do ucha i trzyma się go uparcie.
Jeszcze nie tak dawno wszelkie „mary i straszydła” nawiedzały Polskę wraz z czarną wołgą. Ludzie wierzyli w przeróżne niestworzone historie, a przesądy ze zwierzętami w tle były jak typowa sinusoida – gdy na kartach historii o kotach cichło, to można być pewnym, że zaraz wybuchnie jakiś skandal.
I tak właśnie bywało – począwszy o czczeniu kotów w starożytnym Egipcie, poprzez przedstawianie ich jako towarzyszy życia czarownic i wiedźm (przez co czworonogi nadal pokutują w bajeczkach dla dzieci), aż po mrożące krew w żyłach historie o rzekomych morderstwach dokonanych przez miauczących pupili na smacznie śpiących opiekunach (o przebiegających drogę czarnych kotach nie wspomnę). Teraz koty dostały nową etykietkę – rządzących światem.
-Jak to wredne? – spytałam w końcu. W głowie rodziło się miliard pytań.
-No… no wredne. Po prostu. Znam taki przypadek z autopsji – kot mojego chłopaka. Nie lubi mnie, gryzie mnie, a jak jestem w pobliżu to nie trafia do kuwety. Mogę wyliczać bez końca.
Dlaczego tak myślimy?
Okazało się, że nie tylko ona ma wyimaginowany obraz kota w swojej głowie – większość społeczeństwa go ma i wszyscy bierzemy w tym udział – nawet nieświadomie. Czerpiemy wzorce z reklam, zdjęć na serwisach społecznościowych, historiach i filmikach z Internetu. Podświadomie poszukujemy zwierzęcego towarzysza, który będzie bezproblemowy, uroczy i to my zapiszemy jego historię.
Ile jest w tym prawdy?
Każdy kot jest inny – począwszy od umaszczenia, aż kończąc na zachowaniu, temperamencie i szeroko zakrojonym charakterze. Przekonałam się o tym cztery lata temu gdy postanowiłam przygarnąć kota – a mój domek z kart runął. Nie mogłam się z nim dogadać – nie mówiąc już o weterynarzach, którzy za każdym razem podchodzą do niego indywidualnie, a i tak są pogryzieni do granic możliwości. Nie jest kotem, który spędza dzień na kolankach; nie lubi brania na ręce (chyba, że razem łapiemy muchy czy eksplorujemy szafę) a najgorsze zło jakie może mu się przytrafić to obcinanie pazurów. Uwaga! To tylko… część prawdy. Druga część jest taka, że jest ciekawski. W każdym zapachu bez względu na pochodzenie (supermarket, warzywniak czy nawet las) czuje historię oraz potencjał. Uwielbia się razem ganiać po mieszkaniu, obserwować ptaki, przynosić pod drzwi pluszowe zabawki i spać w jednym łóżku. Zawsze na mnie czeka i spędza czas w tym samym pomieszczeniu co ja – z własnego, kociego wyboru.
Nie zapominajmy także o mrocznej historii jaką często posiadają zwierzęta – musimy zmierzyć się z ich demonami przeszłości i zrobić wszystko, by odzyskały wiarę w nas i siebie. To zawsze będzie wymagać dużo pracy – bo trudno jest przełamać strach i odbudować zaufanie i miłość do ludzi. Istnieją także koty, które niekoniecznie wybierają tę są ścieżkę co człowiek – ale chcą widzieć opiekuna zawsze na swoim horyzoncie.
Gdyby koty umiały mówić…
… to tak naprawdę bardzo byśmy się zdziwili, nie mniej niż bohaterowie filmów, którzy odkrywają tę magiczną umiejętność u swoich kocich towarzyszy.
U zwierząt nic nie zdarza się bez przyczyny – więc wszelkie akcenty takie jak zbyt szybkie jedzenie z miseczki, problemy z korzystaniem z kuwety, wszelakie objawy stresu, ospałość czy ciągła melancholia (i wiele innych!) nie biorą się z wrednej kociej natury, lecz z problemów, które ich dotykają – począwszy od trudności zdrowotnych, aż po np. zbyt mocne przywiązanie kota do właściciela. Więc żeby wszystko w naszym wspólnym świecie grało potrzeba zrozumienia – bo jak pokazała historia świata oraz to, że je udomowiliśmy – do tego trzeba duetu; ażeby melodia była przyjemna dla nas obojga cały czas musimy wychodzić im naprzeciw.
Nigdy nie bagatelizujmy przeszkód, które spotykamy na naszej drodze. Dlatego, gdy tylko „zapala się” w naszej głowie czerwone światełko – poradźmy się weterynarzy oraz behawiorystów – pomogą nam nie tylko w kwestii rekonwalescencji czworonogów, ale także powrotu komfortu psychicznego.